wtorek, 7 maja 2013

1. "Bo największa przyjaźń jest między brunetką a blondynką"

Perspektywa Renesmee
12 Czerwca 2013 
Środa    07.00


 

Niby zwykły dzień, jednak każdy kolejny sprawia, że moja chęć do życia spływa jak rzeka. Obudził mnie najgorszy dźwięk jaki ludzkość na całym świecie mogła usłyszeć. Dźwięk budzika. Wygramoliłam się z mojego ślicznego łuzia, i poszłam do łazienki. Ubrałam się w : czarne shorty, białą bokserkę, granatową bejsbolówkę, i  granatowe converse, a po tym wykonałam inne łazienkowe czynności, i wyszłam z pomieszczenia.
- dziewczynki, śniadanie ! - Zawołała babcia Cece, czyli dla mnie - pani Ross.Poszłam do pokoju Cece, która już była ubrana, w
różowe oczo-jebne shorty, białą bokserkę, i różowe (również oczo-jebne) converse.
-żeźmy się dobrały.- zaśmiałyśmy się tak głośno, że bardzo mnie zdziwiło, że pani Ross nas nie upomniała.
-już jest śniadanie. - poinformowałam ją wciąż się śmiejąc i widząc jej zaciesz, zachciało mi się śmiać jeszcze głośniej.
- chodźmy.- oznajmiła .Puściłam
ją przodem, i znów się zaśmiałyśmy. Najpierw wstąpiłyśmy jeszcze do pokoju Konrada.
-Zejdź na śniadanie.-poinformowała Go Cece. Chłopak jeszcze był w łóżku. Jak on sweetaśnie wygląda jak śpi..
-Zaraz, za pięć minutek..-wybełkotał na wpół przytomnie.
Zeszłyśmy z bardzo krętych schodów, i musiałyśmy ominąć salon. No powiedzmy szczerze, pani Ross biedna nie jest. Odziedziczyła fortunę po jej zmarłym mężu- Panu Ross. Minęłyśmy wielki czarno-biały salon(który nawiasem mówiąc bardzo mi się podoba, i już miałam chęć rzucić się na mięciutką białą kanapę, i pójść znowu spać, co jest raczej bezsensowne, bo dobrze wiem, że już nie zasnę)
i weszłyśmy do równie dużej jadalni. Usiadłyśmy do stołu i zgodnie powiedziałyśmy ,, dzień dobry ", po czym zaczęłyśmy jeść pyszne naleśniki z nutellą.Po niecałych 10 minutach dołączył do nas Koni. To nasze ulubione danie, i moglibyśmy je jeść cały czas. Na śniadanie, obiad, i kolację.
-Babciu, mamy do ciebie sprawę. - zaczęła poważnie Mirror.
-Wiem. - powiedziała Pani Ross. Spojrzałyśmy na siebie z zdziwieniem w oczach. - Chcecie się  przeprowadzić do Londynu. Zgadzam się. Nie ma sensu trzymać was w Polsce przez całe życie. Mam dom w Londynie, i właśnie kończą się tam prace remontowe. Będziecie mogły się tam wprowadzić jutro. Kupiłam wam bilety samolotowe w I klasie. Lepiej się pakujcie, bo lot jest o 16.00. O, i wszystkiego najlepszego Victorio.-powiedziała.
-dziękuje.-rzekła lekko oszołomiona wypowiedzią swojej babci Mirror.
- Ale macie zabrać Konrada. - dodała pani Ross.
-Dobrze.-powiedziała Mirror. Jest blondynką, ale nie TAK głupią, by nie wiedzieć, że ze swoją babcią nie należy się spierać. Wyszłyśmy z jadalni i poszłyśmy do mojego pokoju.
- To co, najpierw pomogę Ci się spakować, a potem Ty mnie ?- spytała Mirror.
-Jasne, ale to i tak nie fair, bo masz cztery razy więcej ubrań.-oburzyłam się. Dziewczyna nadal patrzyła na mnie z niewzruszeniem.
-Nie moja wina, że na każdych zakupach, mówisz ,,nie dziękuje" jakby to było coś złego, mieć nowe ubrania.-patrzyłyśmy na siebie z wściekłością, a po chwili znowu wybuchnęłyśmy nieopanowanym śmiechem.
-A, tak...w na..wiasie...to wszystkiego...naj...najlepszego...Mirr's..-zdołałam z siebie wydobyć pomiędzy napadem śmiechu  .
-dzięki.-odpowiedziała blondynka. Przytuliłyśmy się, i zaczęłyśmy się, właściwie to MNIE, pakować.WOW. Jak moich walizek tyle było, to ja nie wiem ile ich ma  Mirror...

*  *  *

- Nessie, skarbie chodź no tutaj! - zawołała mnie Mirror. Ociężale zwlekłam się z łóżka, i skierowałam się do jej pokoju. Dziewczyna siedziała na walizce i walczyła z zamkiem.-Nessieee- powiedziała słodko, patrząc się na mnie i robiąc oczka al'a  ,,kot ze shreka".
- No i co?-Westchnęłam i usiadłam na walizce. Cece zeszła z niej, i bez problemu zasunęła zamek. Podniosła się, dumnie się uśmiechając.
- Ha ! Mówiłam, że dam rade.- rzekła dumnie. Pokręciłam głową z depresją i poszłam do siebie.
- Jeszcze jeden dzień, został tylko dzień..-szeptałam.

13 Czerwca 2013 
Czwartek   15.45
 
Jesteśmy w samolocie. Za 15 minut startujemy, a ja już nie mogę się doczekać, aż będziemy w Londynie. Byłam koło okna, więc przez nie wyjrzałam.
- ludzie ... Boje się - Wyszeptałam
- Czego ? - zawołali zdziwieni
- A jak się rozbijemy ? - zapytałam
Siedząca obok mnie Mirror złapała mnie za rękę.
 - Nessie - westchnęła - przesadzasz
- okeeeej - nabrałam powietrza głęboko w płuca
Nagle w  całym samolocie rozległ się głos:
- PROSZĘ ZAPIĄĆ PASY ! ZARAZ STARTUJEMY !
 
Wypuściłam powietrze z płuc .
- dobra laski ! Lecimy do LONDYNU!!! - wykrzyknął Konrad.
 Nagle samolot ruszył , a ja przełknęłam ślinę .
-spokojnie Nessie, tylko spokojnie...wszystko będzie dobrze.- powiedziałam do siebie szeptem.

Papa nasza narnio...-Mirror pomachała w stronę okna.-...nie prędko mnie zobaczysz.-dodała ponuro. Konrad się zaśmiał. - achh...będzie cudownie.
-taaak...jak przeżyjemy.-prychnęłam próbując nie patrzeć w stronę okna. Moje towarzystwo znów zaczęło chichotać. Zrobiłam FacePalm'a.
- Jeżeli przeżyjemy, to nie wiem jak wytrzymam w tym domu wariatów.-powiedziałam do siebie, ale ONI i tak to usłyszeli.
-Ejjj- powiedzieli chórkiem. Pokręciłam tylko głową i włożyłam do uszu słuchawki, po czym pogrążyłam się w piosence Adele - ,,someone like you". Po kilku minutach zasnęłam.
-Nessie, obudź się!-krzyknęła mi do ucha Cece. Zerwałam się na równe nogi i wybiegłam z samolotu.
-ZIEMIA !-wydarłam się gdy postawiłam nogi na obiekcie moich pożądań. Spojrzałam do góry i zobaczyłam drugi TAKI obiekt. Konrada. Uśmiechnęłam się promiennie i wstałam. Koni tylko się uśmiechnął i wszedł do środka.


* * *
 Stanęłam przed drzwiami NASZEGO nowego domu. Przepraszam. To nie był dom. To była Villa. Gdy Konrad pomagał Cece z walizkami, ja podziwiałam ten przybytek. Po chwili dołączyli do mnie.
- No to babcia się postarała.-powiedział Konrad. Miał rację. Może i była nie do zniesienia, ale miała gust.Weszliśmy do środka. Chwyciłam swoje walizki, i od razu skierowałam się na górę. Na jednych drzwiach, była plakietka z napisem ,, POKÓJ RENESMEE ". Weszłam do niego, a moim oczom ukazał się śliczny pokój, w odcieniach beżu i bieli. 
Po lewej mojej stronie stało wielkie puchate łóżko z dwoma szafkami nocnymi po obu stronach. Na przeciwko znajdował się biały kominek obok którego stała beżowa kanapa. W rogu pokoju znalazłam małą biblioteczkę, dwa fotele i mały stolik. Postawiłam walizki na podłodze i weszłam do pierwszych drzwi zaraz za łóżkiem. Moim oczom ukazała się śliczna łazienka, w odcieniu fioletu i bieli. Fioletowy
jeden z moich ulubionych kolorów. Na pierwszym miejscu

stawiam czerwony. Ale to nie było teraz najważniejsze. Ta łazienka była MOJA. Wyszłam z niej i rzuciłam się na moje łózio. 
- Początek nowego, lepszego życia...-powiedziałam, i zasnęłam.




____________________________________________


No cześć Ludzie ! Macie swój pierwszy rozdział. Przepraszam, że taki krótki, ale mamy teraz dużo nauki. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, i proszę zostawcie komentarze, abym wiedziała, czy ktoś to w ogóle czyta. // Nessie 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz